Miesięczne Archiwa: czerwiec 2007

Dobry Kryzys

„Kryzys? Jaki kryzys? Ja nic nie zauważyłem. Znowu się nudzisz i coś wymyślasz. Zajmij się czymś użytecznym! Podlej kwiatki, zajmij się dziećmi …”

Która z kobiet nie dostaje drgawek słysząc taki tekst od partnera? Która z nas najchętniej nie rzuciłaby wszystkiego i wyszła?
A może w Twojej sytuacji jest dokładnie na odwrót? To partner powtarza: zrób coś z tym, bo jest niedobrze, bo przestaję Cię porządać, bo mam dość, bo Ty zawsze jesteś taka, bo Ty tylko myślisz o sobie …!

Każda z dwóch opisywanych osób ma wyraźnie inny punkt widzenia, z którego spostrzega i ocenia wspólną sytuację. Gdyby ten moment próbować umieścić w dolinie kryzysu, to dla każdej osoby byłoby to inne miejsce:

 

 

Osoba, która sygnalizuje problem najczęściej czuje, że związek zbliża się do dna Doliny Kryzysu (A). Partner, jeśli sygnalizuje, że nic nie zauważył, prawdopodobnie czuje nieco większy komfort i zadowolenie z obecnej sytuacji (B). Konflikt na tle wzajemnych relacji gotowy.

Czy ktoś widział mocny, wieloletni związek dwóch kochających się osób, bez wystawienia ich uczucia na próbę? Czym różnią się osoby, którym się udało zbudować głęboką więź i przetrwać trudne chwile od tych, którym się nie powiodło? Dlaczego jednych kryzys buduje, innych rujnuje? Czy Ci, którym się udało mają coś, czego brakuje innym?

Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie: co robię, gdy słyszę pretensje i zarzuty pod swoim adresem …?
Bronię się? – złoszcząc się, robiąc zarzuty, ubliżając …
Odrzucam? – zaprzeczając faktom, obrażając się, pogrążając się w wirze pracy …

Jeżeli na zarzuty partnera reagujesz jednym z w/w sposobów, być może przydałoby Ci się nowe spojrzenia na własne, niewykorzystane możliwości porozumienia. Być może warto popatrzeć na kryzys, jak na coś pozytywnego, jak na zwyczajny element dynamiki związku.

Czas najwyższy DOCENIĆ KONFLIKT! Jest on bowiem sygnałem, że jeszcze Wam na sobie zależy. Jak zatem przemienić destrukcyjną walkę w konstruktywną współpracę?
Oczywiście możesz mieć rację, żaląc się na zarzuty partnera, zamiast merytoryczne argumenty. Zarzuty bolą. Szczególnie, gdy brzmią jak „Prawda Absolutna”: Ty zawsze, Ty nigdy, Ty wszędzie itp.

Oto Twój potencjał, do którego możesz sięgnąć, gdy nadejdą czarne chmury:

Zachowaj zasadę aktywnego słuchania i nieprzerywania wypowiedzi. Innymi słowy, daj się partnerowi wygadać. Z kim, jeśli nie z Tobą miałby porozmawiać w pierwszej kolejności.
Wsłuchaj się w potrzeby partnera, które stoją za nieprecyzyjnie wyrażonym żalem. Powtórz to, co usłyszałaś/łeś swoimi słowami i sprawdź czy partnerowi o to chodziło. Jeśli sama/sam chcesz być wysłuchana/ny zasygnalizuj jak ważne jest to dla Ciebie i wygospodarujcie czas na wspólną rozmowę.
Wyraź autentyczną gotowość porozumienia i własne zaangażowanie w związek i partnera. Zorganizujcie burzę mózgów, aby odnaleźć najlepsze dla Was obojga rozwiązanie. Razem oceńce, które błędy są dopuszczalne i nie rujnują Waszej relacji, a które odbywają się Waszym kosztem.
Zachowaj zasadę poszanowania godności partnera i swojej. Oczekuj tego samego dla siebie. Jeśli tego nie dostajesz, poproś o to.
Nie próbuj zmieniać partnera. Pokaż mu, że to Ty próbujesz zmienić coś w sobie. To go szybciej zachęci do własnych zmian.
Kiedy słyszysz zarzuty wobec siebie i wydają Ci się zbyt uogólnione, zbyt „absolutne”, wysłuchaj je do końca. A potem powiedz co czujesz, gdy tego słuchasz.
Unikaj kontrataku. Jeśli bardzo chcesz powiedzieć, czego nie lubisz w zachowaniu partnera, podaj fakty i powiedz jak one na Ciebie działają, co w Tobie wywołują np. smutek, złość, niechęć, poczucie niedocenienia itp.
Stosuj komunikat „ja”: „ja czuję” , „ja myślę”, a nie: „Ty myślisz”, „Ty czujesz”. Mów o swoich uczuciach i myślach.
Stosuj komunikat wprost: „Ty robisz”, a nie „On robi”. Innymi słowy mów wprost do partnera, a nie o partnerze: „Ty dajesz …”, a unikaj komunikatów typu: „Faceci to tak zawsze …”, „Baby to tylko…”.
Partnerom pomaga myślenie: „szklanka jest do połowy pełna”, a nie :”szklanka jest do połowy pusta”. Na co dzień sygnalizuj partnerowi, że zauważasz jego dobre strony. To wzmacnia i zbliża Was do siebie. Jeśli nie dostajesz tego samego dla siebie, po prostu powiedz o swojej potrzebie i poproś o to samo.
Od czasu do czasu zrób partnerowi niespodziankę, zaskocz go czymś nieoczekiwanym i miłym dla niego.

A w tym wszystkim nie daj się zwariować i bądź sobą. Nie staraj się być ideałem. Pozwalaj sobie i partnerowi na popełnianie błędów, ale bądź czujna/ny i jeśli potknięcia przekraczają określone przez Was granice, wyciągaj z nich wnioski na przyszłość.

A co ma zrobić osoba, której partner nie jest gotowy do współpracy, nie dojrzał do niej, albo dokonał innego wyboru niż bycie razem? Jak się godnie rozstać? Jak nie stracić szacunku do siebie nawzajem?

Może się jednak zdarzyć, że Ty jesteś gotowa do zmian, do szczerej wymiany, do uczciwej rozmowy, ale partner jest niegotowy, albo nie widzi potrzeby, albo są inne przyczyny, które powodują, że nie możecie się sami dogadać. Nie musisz zostawać z tym problemem sama. Przeciętnie wiemy, że możemy się zwrócić ze swoimi problemami do psychologa lub terapeuty. Coraz mniej osób czuje obawy przed kontaktem z ekspertem od ludzkich uczuć i potrzeb. Jeśli jednak masz obawy co do pomocy terapeutycznej, możesz skorzystać z zyskującej w ostatnim czasie na popularności mediacji. Jest to odmienna od porady psychologicznej czy terapii forma pomocy.

Mediacja stawia na niezależność i samodzielność osób z niej korzystających. Umożliwia partnerom samodzielne uporządkowanie dotychczasowych wydarzeń, dotarcie do własnych potrzeb i zbudowanie konstruktywnego porozumienia w obecności neutralnego mediatora. Zadaniem mediatora jest sprawne ukierunkowanie procesu rozmów na porozumienie. Slupia proces mediacji na konstruktywnej teraźniejszości i przyszłości. Nie sięga, jak w terapii, do ludzkich traum, dzieciństwa itp. Uczestnicy mediacji zachowują zasadniczy wpływ na wynik rozmów, który przekłada się na wspólnie wypracowany plan działania na przyszłość. Wspólnie stworzony plan może dotyczyć podziału obowiązków, planu opieki nad dziećmi itp., może służyć parom, które podejmą próbę pojednania, albo osobom, które uważają, że na bycie razem jest już za późno, ale są dzieci i chciałaby je ochronić przed eskalacją konfliktu między rodzicami.